Poseł PiS z Włocławka wydała oświadczenie na temat haniebnego wpisu, ale swojego zdania na temat protestów nie wyraziła
Fala protestów przetacza się przez Polskę. Nie są one skierowane już tylko przeciwko wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego, zwanego powszechnie pseudo-trybunałem. Protesty są przeciwko wszechwładzy PiS i zawłaszczania państwa. Na portalach społecznościowych też trwa wojna, to wojna na słowa. Często komentowanym jest post posłanki PiS z Włocławka Joanny Borowiak, która obraża protestujące kobiety przyrównując je do prostytutek i narkomanek. Posłanka mówi, że to nie ona zamieściła ten wpis.
Język nienawiści i obrażanie kobiet walczących o swoje podstawowe prawa dla PiS jest chlebem powszednim. Wpis Borowiak jak ulał wpisuje się w chorą wizję Polski Kaczyńskiego.
Tymczasem posłanka wydała oświadczenie, że to nie ona jest autorem posta.
- „Oświadczam, że treści publikowane od dnia 26 października 2020 od godziny 14.15 w serwisie społecznościowym Twitter na koncie o nazwie @BorowiakJoanna nie są mojego autorstwa.” – napisała posłanka.
Niektórzy mówią, że się wystraszyła. Przecież to właśnie ona broniła w Sejmie Kaczyńskiego przed posłankami Lewicy.
Jeśli rzeczywiście wpis nie jest autorstwa Borowiakowej, to powinna ona wyrazić swoje własne zdanie na temat wyroku Trybunału Konstytucyjnego i trwającej fali protestów, a tego nie zrobiła.