PiS szykuje jawne wybory. Będzie wiadomo, kto i na kogo zagłosował
Zgodnie z Konstytucją wybory prezydenta mają być powszechne, równe, bezpośrednie i tajne. W wypadku wyborów korespondencyjnych żaden z tych czterech punktów nie będzie spełniony.
Przed wyborami każdy wyborca otrzyma przesyłką pocztową gotowy pakiet: kartę do głosowania, kopertę zwrotną, kopertę na kartę, instrukcję oraz oświadczenie o osobistym i tajnym oddaniu głosu wraz z imieniem i nazwiskiem oraz numerem PESEL. Wypełnioną korespondencję będzie musiał wrzucić do specjalnej skrzynki nadawczej.
Ustawa trafiła do Senatu. Marszałek Tomasz Grodzki zapowiedział konsultacje z epidemiologami i ekspertami, a to oznacza, że Senat zajmie się nią w najpóźniejszym możliwym terminie – 30 dni.
- Wszystko wskazuje na to, że wybory odbędą się 17 maja - mówił były premier, europoseł Leszek Miller. - Jeżeli ta data potwierdzi się, to 17 maja 2020 roku będziemy mieli drugi zamach majowy -
- To nie są w ogóle wybory, do których demokratyczne państwo prawa jest przyzwyczajone - mówił w „Tak jest" w TVN24 profesor Andrzej Zoll, były prezes Trybunału Konstytucyjnego i były przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej. - Szereg tysięcy polskich obywateli jest pozbawionych prawa wybierania. Wybory, które miałyby zostać przeprowadzone w taki sposób, "nie są zgodnie z konstytucją".
- Wszystko wskazuje na to, że jeśli te wybory nawet nie będą sfałszowane, to po prostu w łatwy sposób zostaną zakwestionowane - mówił w „Kropce nad i" w TVN24 Robert Biedroń, kandydat Lewicy na prezydenta, europoseł.
W pierwotnej wersji projektu ustawy, który trafił do Sejmu, PiS chciał, by wybory były obowiązkowe. Za kradzież, ukrywanie lub zniszczenie karty do głosowania groziły trzy lata więzienia. Po protestach przepis zmieniono – więzienie grozi wyłącznie za kradzież lub przerobienie karty.