Anwil Włocławek - AEK Ateny 77:79 w 7. kolejce Ligi Mistrzów Europy
Anwil Włocławek rozegrał w Hali Mistrzów niesamowity mecz z wyżej notowanym zespołem z Grecji AEK Ateny, jakby nie patrzeć, zwycięzcą Ligi Mistrzów w 2018 roku. Po 40 minutach wyrównanej walki z nieznacznym zwycięstwem zeszli z parkietu goście, pokonując Anwil 79:77.
To co przygotowali włocławscy kibice w Hali Mistrzów, przeszło najśmielsze oczekiwania wszystkich, to był super doping i oprawa na iście światowym poziomie. Niech inni w naszym kraju jak również na starym kontynencie uczą się od włocławskich kibiców, którzy przez całe spotkanie byli „szóstym” koszykarzem. Co prawda, szkoda straconej szansy na wygraną w końcówce meczu, ale awans z grupy jest jak najbardziej realny.
Do Włocławka przyjechała liczna grupa kibiców z Aten, którzy również głośno dopingowali swój zespół, ale to nasi kibice pokazali przyjezdnym, że nie tylko w greckiej hali może być piekło. Na powitanie kibice przywitali oba zespoły wielkim „flagowiskiem” w barwach klubowych Anwilu, a w dolnej części trybun został rozwinięty baner w języku angielskim „The Heart Of Basketball Beats Hare”, co w przetłumaczeniu znaczy „ Tutaj bije serce koszykówki”!
Mecz rozpoczął się pomyślnie dla Rottweilerów, dobra gra w obronie i szybkie punktowe akcje wyprowadziły podopiecznych Igora Milicicia nawet na 10 punktową przewagę. Ostatecznie po pierwszej kwarcie gospodarze utrzymali 4 punktowe prowadzenia 22:18. W drugiej odsłonie gra się wyrównała. Goście za sprawą Charisa Giannopoulosa zmniejszyli dystans, który w odstępie dwóch minut dwukrotnie trafił za 3 punkty. Mimo tego, to Anwil schodził na przerwę z przewagą 3 punktów 39:36.
Po zmianie stron kolejne dwie szybkie trójki Giannopoulosa wyprowadziły gości na prowadzenie. Niestety, nie pierwszy raz trzecia kwarta źle się zaczęła dla gospodarzy. Kilka nieprzemyślanych podań, niecelnych rzutów źle wpływały na morale koszykarzy, zwłaszcza słaba dyspozycja rzutów wolnych miała wpływ na końcowy wynik, gdyż w całym spotkaniu spudłowali aż 7 rzutów, gdy rywale tylko 4. Trzecią kwartę Anwil przegrał 5 punktami 22:17.
Ostatnia kwarta, to walka kosz za kosz z jednej i drugiej strony. Na 4 minuty przed końcową syreną Anwil po serii 6:0 wyszedł na prowadzenie, ale nie udało się go utrzymać. Na 14 sekund przed zakończeniem meczu Jonas Maciulis dał przyjezdnym 2 punktową przewagę, której nie oddali już do końca, mimo że na niecałe 7 sekund przed ostatnią syreną Anwil posiadał piłkę. Jednak złe rozegranie akcji, a zwłaszcza pomysł na akcję rzutową ze środka boiska w wykonaniu Tony Wrotena, nie przyniosła oczekiwanego faulu przy rzucie za trzy punkty, a tym samym odebrała wszystkim kibicom w Hali Mistrzów nadzieję na wygraną czy dogrywkę.
Czy Anwil po tym co pokazał na parkiecie, zasłużył na przegraną, według wszystkich, którzy oglądali to widowisko na pewno nie, mimo że ich rywalem był tak renomowany i utytułowany rywal, zwycięzca Ligi Mistrzów z 2018 roku. Przegrana nie przynosi ujmy Anwilowi, a co za tym idzie nie zamyka drogi do wywalczenia awansu do dalszej fazy rozgrywek.
Anwil Włocławek - AEK Ateny 77:79 (22:18, 17:18, 17:22, 21:21)
ANWIL: R. Ledo 25 (4), R. Freimanis 16 (3), T. Wroten 12, S. Jones 8, M. Sokołowski 5 (1), Ch. Simon 4, Ch. Dowe 4, Sz. Szewczyk 3 (1), K. Sulima 0, J. Karolak 0.
AEK: K. Langford 16 (2), J. Maciulis 16 (2), H. Sant-Roos 14 (1), Ch. Giannopoulos 12 (4), S. Jankovic 10 (1), M. Chalmers 7 (1), K. Ray 2, M. Slaughter 2, D. Kaklamanakis 0, L. Chrysikopoulos 0, N. Gkikas 0, D. Mavroeidis 0.
W okresie przedświątecznym aż trzykrotnie pod rząd będziemy mogli dopingować Anwil w Hali Mistrzów. Jednak najbliższe spotkanie czeka podopiecznych Igora Milicicia na wyjeździe w 11. kolejce rundy zasadniczej EBL w najbliższą sobotę 7 grudnia o godz. 18:30 w Lublinie ze Startem Lublin. Mecz na żywo można będzie zobaczyć w telewizji Polsat Sport.
Kolejne mecze w Hali Mistrzów to:
10 grudzień g. 18:30 w LM z Rasta Vechta
13 grudzień g. 17:30 w EBL z King Szczecin
18 grudzień g. 20:00 w LM San Pablo Burgos
Tekst i fot. Wojciech Nawrocki
Anwil Włocławek - AEK Ateny 77:79