Anwil Włocławek - Sidigas Avellino 62:72 w 10. kolejce Ligi Mistrzów
W Hali Mistrzów 8 stycznia Anwil Włocławek musiał uznać w 10. kolejce Ligi Mistrzów Europy wyższość wicelidera grupy, włoskiej ekipy Sidigas Aellino.
To było najsłabsze i najbrzydsze spotkanie Rottweilerów w tej klasie rozgrywek, to była 6. porażka, a 3. przed własną publicznością. Od samego początku mecz nie układał się po myśli trenera i kibiców. Włocławianie źle rozgrywali piłkę, zaliczyli zbyt dużo strat, niecelnych rzutów, czy to z dystansu czy półdystansu, nie mówiąc o dogodnych pozycjach rzutowych spod samego kosza.
Podopieczni trenera Igora Milicicia zdecydowanie lepsze spotkanie rozegrali z Avellino we Włoszech. Przykro, że we własnej hali koszykarze Anwilu zapomnieli jak się rzuca za trzy punkty, czego nie można powiedzieć o przyjezdnych, którym wręcz przeciwnie bardzo dobrze wychodził ten element gry. W sumie w pierwszej kwarcie na 8 prób trafili 5 rzutów. W całym meczu rzucili 11 trójek, a włocławianie zaledwie cztery. Pierwsza kwarta zakończyła się 8 punktowym prowadzeniem gości 15:23.
Druga kwarta wypadła zdecydowanie korzystniej dla Anwilu, choć gospodarze nie odrobili strat, ale i przewaga gości nie powiększyła się, padł remis 16:16, a pierwsza połowa zakończyła się rezultatem 31:39. Na przerwę Avellino schodziło z 8 punktową zaliczką, co w koszykówce nie jest jakąś wygórowaną przewaga.
O trzeciej kwarcie gospodarze powinni jak najszybciej zapomnieć. Ich gra nie przypominała w ogóle gry Mistrzów Polski! Błędy i jeszcze raz błędy w ataku, błędy w obronie i niemoc rzutowa, to najłagodniejsze stwierdzenia jakie cisnęły się na usta wszystkim kibicom w Hali Mistrzów. Pod koniec kwarty przewaga gości sięgała blisko 20 punktów, ostatecznie zakończyła się 16 punktowym prowadzeniem 40:56.
W ostatniej odsłonie włocławianie wzięli się za odrabianie strat, zaczęli celniej rzucać z dystansu, głównie Chase Simon oraz pod koszem Josip Sobin, który o dziwo był najlepiej rzucającym koszykarzem w ekipie Igora Milicicia, łącznie zdobył 16 punktów, w tym zaliczył 100% skuteczność w rzutach wolnych. Czwartą kwartę wygrał Anwil 6 punktami 22:16, ale całe spotkanie wygrali goście z Włoch 62:72. Nie pomógł drużynie powrót rozgrywającego i kapitana drużyny Kamila Łączyńskiego.
Mimo kolejnej porażki, Anwil w dalszym ciągu ma szansę na awans do dalszej fazy rozgrywek Ligi Mistrzów Europy. Co prawda ten awans się lekko oddalił, ale dopóki piłka w grze, wszystko jest w umysłach, rękach i nogach włocławskich Rottweilerów.
Anwil Włocławek - Sidigas Avellino 62:72 (15:23, 16:16, 9:17, 22:16)
Anwil Włocławek: J. Sobin 16, Ch. Simon 14 (2), M. Michalak 8 (1), V. Mihailović 7 (1), M. Kostrzewski 7, J. Zyskowski 6, N. Marković 2, Sz. Szewczyk 2, A. Broussard 0, K. Łączyński 0, V. Likhodei 0,
Sidigas Avellino: C. Green 17 (4), D. Nichols 16 (2), K. Sykes 13 (2), A. Filloy 12 (2), P. Young 8, L. D'Ercole 3 (1), L. Campani 3, L. Campogrande 0, S. Spizzichini 0.
Kolejne spotkanie Anwil rozegra na wyjeździe już w najbliższą sobotę 12 stycznia o godz.12:40 (transmisja na żywo w Polsacie Sport) w 15. kolejce EBL z BM Slam Stal Ostrów Wielkopolski. Natomiast w Hali Mistrzów dwukrotnie pod rząd kibice będą mogli dopingować swój zespół w 11. kolejce Ligi Mistrzów w środę 16 stycznia o godz. 18:30, trzy dniu później w sobotę 19 stycznia o godz. 12:40 (transmisja na żywo w Polsacie Sport) w meczu 16. kolejki EBL z Asseco Arką Gdynia.
Tekst i fot. Wojciech Nawrocki
Anwil Włocławek - Sidigas Avellino 62:72 w 10. kolejce Ligi Mistrzów