Anwil Włocławek - King Szczecin 86:82 w 2. kolejce EBL [zdjęcia]
W niedzielę 14 października o godz. 19:00 w spotkaniu kończącym 2. kolejkę EBL we włocławskiej Hali Mistrzów gospodarze podejmowali drużynę King Szczecin.
Po przegranej na wyjeździe w 1. kolejce EBL z Arką Gdynia i wygraną na wyjeździe w Rydze w 1. kolejce Basketball Champions Leag kibice wypełnili włocławską halę po brzegi. Przed rozpoczęciem meczu 3358 kibiców przy odpowiedniej oprawie odśpiewali hymn „We Are The Champions” podczas którego pod kopułą hali zawisł baner upamiętniający zdobycie przez Anwil drugiego tytułu mistrzowskiego „Mistrz Polski 2018”.
Od pierwszego wznowienia gry, po kilkunastu sekundach pierwsze punkty zdobyli gospodarze, ale przez następne ponad 6 minut punktowali goście. Włocławscy koszykarze jakby zablokowali się, tracili w akcjach podkoszowych piłkę, nie potrafili z dogodnych sytuacji rzucić jej do kosza, przez co goście szybko odskoczyli na 9:2. W dalszej części gry nie było lepiej, choć powoli i mozolnie podopieczni Igora Milicicia zaczęli punktować i zmniejszać dystans do rywali, w której najskuteczniej rzucał Paweł Kikowski, zaledwie w 6 minut rzucił 10 punktów. W sumie pierwszą kwartę Anwil przegrał 7 punktami 15:22. W drugiej kwarcie nie było lepiej. Dalej w dogodnych sytuacjach pod koszem mnożyły się niecelne podania, brak zrozumienia, a co za tym idzie brak punktów, gdy rywalowi wszystko wychodziło. Rottweilery zdołali odrobić tylko 1 punkt, ostatecznie wygrali druga kwartę 21:20, a na tablicy widniał wynik po pierwszej połowie 36:42.
Przystępując do drugiej odsłony koszykarze Anwilu powinni jak najszybciej zapomnieć i wymazać z pamięć to co zaprezentowali w pierwszej połowie. Nie wiadomo co powiedział im w szatni trener Milicić, ale z minuty na minutę zaczęli grać lepiej. Oczywiście daleko było im do ideału, ale co najważniejsze, z minuty na minutę zaczęli odrabiać straty. Jednak cały czas musieli gonić wynik, a rywale im w tym nie pomagali, dziurawiąc kosz za koszem. Ostatecznie trzecią kwartę wygrali gospodarze 3 punktami 23:20. Na tablicy cały czas widniał niekorzystny wynik 59:62. W ostatniej kwarcie gospodarze zaczęli już grać, tak jak tego oczekiwali od nich kibice i trener. Grali szybko i przebojowo, a co najważniejsze trafiali do kosza z pozycji rzutowych. Trener Milicić przerywał grę swoim podopiecznym w chwilach zagrożenia wyniku, biorąc czas aby rozrysować im kolejne akcje. Po emocjonującej końcówce, trzymających kibiców w napięciu i niepewności o wygraną do ostatniej syreny, przy gorącym dopingu włocławskich kibiców czwarta kwarta padła łupem Rottweilerów 27:20. Na tablicy była wygrana w całym spotkaniu 86:82.
Wygrana cieszy, ale nie styl gry jaki prezentowali koszykarze. To ważny krok w dalszej rywalizacji, który kosztował wiele wysiłku naszych mistrzów, a już na pewno kosztowała kibiców wiele nerw i stresu. Drużyna ze Szczecina łatwo skóry nie sprzedała, a wręcz przeciwnie pozostawiła po sobie bardzo dobre wrażenie. Nie jeden zespół w EBL pozna na własnej skórze ich wartość. Jako ciekawostkę dodam, że włocławską halę odwiedzili rodzice koszykarza Anwilu - Jakuba Parzeńskiego. Przypomnę, że tata Jakuba, to słynny i utalentowany koszykarz m.in. Śląska Wrocław - Dariusz Parzeński, którego kibice pamiętają z wielosezonowej rywalizacji obu drużyn.
Anwil Włocławek - King Szczecin 86:82 (15:22, 21:20, 23:20, 27:20)
Anwil Włocławek: M. Michalak 19 (3), Ch. Simon 14, M. Kostrzewski 11 (1), K. Łączyński 10 (1), J. Sobin 7, W. Lichodiej 9 (1), J. Zyskowski 6 (1), I. Wadowski 4, Sz. Szewczyk 3, J. Parzeński 2.
King Szczecin: P. Kikowski 18 (3), D. Harris 11 (1), T. Jogela 11, J. Schenk 11 (1), M. Sajus 10, M. Paliukenas 9 (1), Ł. Diduszko 6, K. Vecvagars 6.
W najbliższą środę 17 października o godz. 18:00 w Hali Mistrzów Rottweilery zmierzą się 2. kolejce grupowej rywalizacji Basketball Champions Leag z drużyną BC Niżny Nowogrod.
Tekst i fot. Wojciech Nawrocki