„Pociotki”. Wojtkowski pozwał Kuźniewicza w trybie wyborczym. Wygrał
Przed sądem okręgowym we Włocławku stanęli Marek Wojtkowski, prezydent Włocławka starający się o reelekcję i Jacek Kuźniewicz, kandydat na prezydenta. Powód? Użycie przez Jacka Kuźniewicza słowa „pociotki”.
Kuźniewicz w trakcie swojej konwencji wyborczej, na którą zaprosił kilku przedstawicieli mediów ostro krytykował prezydenta Marka Wojtkowskiego. Mówił, że w wydziale inwestycji zatrudnia on swoich „pociotków”.
-Trzeba odnowić wydział do spraw inwestycji, który jest dziś obsadzony przez politologów i pociotków obecnego prezydenta – mówił Kuźniewicz na konwencji.
Wojtkowski oddał sprawę do sądu w trybie wyborczym za głoszenie nieprawdy. Uważa, że Kuźniewicz oskarżył go o nepotyzm, a to poważny, ale nieprawdziwy zarzut. Żądał przeprosin, sprostowania nieprawdziwej informacji i zadośćuczynienia finansowego w kwocie 10 tys. złotych na cele charytatywne - na rzecz Stowarzyszenia "Eurointegracja".
Sąd sprawę rozpatrzył 10 października. Pełnomocnik Kuźniewicza przyznał, że klient użył słowa „pociotki”, ale emocje go poniosły, a użyte słowo było niefortunne i miało zupełnie inne znaczenie niż zatrudnianie bliższej lub dalszej rodziny w urzędzie. Chciał wskazać na brak kompetencji osób zatrudnionych w tym wydziale.
Jacek Kuźniewicz przegrał sprawę. Został zobowiązany przez Sąd Okręgowy we Włocławku do sprostowania nieprawdziwej informacji i przeproszenia Marka Wojtkowskiego.
Pociotek według słownika języka polskiego oznacza potocznie daleki krewny. Dawniej był to brat cioteczny, bratanek lub siostrzeniec męża lub żony. Nie chce się wierzyć, aby kandydat na prezydenta o tym nie wiedział. Autorytet prezydenta, którym chce być kandydat budowany jest nie tylko poprzez jego kompetencje zawodowe i rzetelność w pracy, ale również poprzez umiejętności komunikacyjne, a tych zabrakło. Słowa mogą być ostre jak brzytwa, ale nie powinny zakłamywać rzeczywistości.
Wyrok sądu jest przestrogą dla innych, wskazuje, że trzeba brać odpowiedzialność za wypowiadane słowa.