To był piękne dni w Wagańcu
Jeśli ktoś nie wierzył, że organizowanie domów dziennego pobytu seniorów ma społeczny sens, to podczas uroczystego zakończenia drugiego turnusu takiej placówki w Wagańcu musiał pozbyć się jakichkolwiek wątpliwości.
Sens istnienia takiej placówki w interesujący sposób przedstawiła na zakończenie projektu uczestniczka Anna Cieślak.
- Spotkaliśmy się po raz pierwszy rok temu – mówiła. – Każdy z nas był pełen obaw i niepokoju, zastanawiając się jak tu będzie. Z każdym dniem one znikały, stawaliśmy się sobie coraz bliscy, rodziły się przyjaźnie. A dzięki naszym opiekunom: dwom Annom, Agnieszce i Marcie, rehabilitantowi Darkowi, kierownikowi Radkowi staliśmy się jedną wielką rodziną. Tutaj nie było czasu na nudę. Byliśmy na wielu wycieczkach, odbywaliśmy spotkania z innymi uczestnikami podobnych domów, byliśmy w teatrze – niektórzy po raz pierwszy w życiu, w kinie, odwiedziliśmy dom dziecka w Aleksandrowie ze świątecznymi prezentami. Wielu miało możliwość pokazania swoich zdolności artystycznych, a inni, jak ja, uwierzyli, że mogą coś ciekawego wykonać. Prosimy, nie rezygnujcie ze słusznie podjętej kiedyś decyzji, gdyż istnienie takiego domu jest seniorom potrzebne, sprawdziło się.
Przebieg drugiego turnusu zakłócił koronawirus. Przez wiele tygodni działalność została ograniczona, ale nie zawieszona. Podopieczni co dzień dostawali posiłki, a wraz z nimi niezbędne materiały instruktarzowe, np. jak w domu samemu kontynuować rozpoczęte programy rehabilitacji. Gdy obawy o wybuch epidemii zmalały, uczestniczy wrócili do zajęć stacjonarnych. Ze względu na formy bezpieczeństwa w zmniejszonych o połowę grupach. Przedłużono też czas trwania turnusu.
Zakończenie było uroczyste. Przybyli na nie wójt Piotr Kosik, skarbnik gminy, przewodnicząca rady gminy Patrycja Smykowska. Podziękowania płynęły także w stronę uczestników, którzy z rąk wójta i kadry placówki otrzymali kwiaty i pamiątkowe upominki. Niektórym zakręciła się łza w oku.
To był piękne dni w Wagańcu