Skradzione życie. Gołębnik opustoszał
- Gołębie to moje życie – mówi Adam Markowski z Aleksandrowa Kujawskiego , który do tej pory nie może otrząsnąć się z szoku, jaki doznał na początku roku. Kiedy 5 stycznia przyszedł do gołębnika, z przerażeniem stwierdził, że w środku brakuje 20 gołębi, a wśród nich znalazła się olimpijka, która za kilkanaście dni miała reprezentować Okręg Włocławek z dużymi szansami na zdobycie pierwszego miejsca na ogólnopolskiej wystawie w Sosnowcu.
Skradzione życie. Gołębnik opustoszał
- Gołębie to moje życie – mówi Adam Markowski z Aleksandrowa Kujawskiego , który do tej pory nie może otrząsnąć się z szoku, jaki doznał na początku roku. Kiedy 5 stycznia przyszedł do gołębnika, z przerażeniem stwierdził, że w środku brakuje 20 gołębi, a wśród nich znalazła się olimpijka, która za kilkanaście dni miała reprezentować Okręg Włocławek z dużymi szansami na zdobycie pierwszego miejsca na ogólnopolskiej wystawie w Sosnowcu.
Kradzieże gołębi zdarzają się obecnie rzadko. Kiedyś złodzieje włamywali się do gołębników, aby zabrać ptaki często na spożycie. Dzisiaj rosołu z nich nie gotuje się, a nieliczni hodowcy którzy zostali traktują chów, jako hobby, sposób na życie.
Dla Adama Markowskiego z osiedla Piaski w Aleksandrowie Kujawskim gołębie to całe życie. Interesuje się nimi od dzieciństwa, stały się jego życiową pasją, której poświęca się bez reszty. Od lat w hodowli gołębi pocztowych zajmuje w regionie i okręgu czołowe miejsca. Jego ptaki zdobywają puchary w różnych kategoriach.
Kiedy więc 5 stycznia pan Adam przyszedł do gołębnika, gdzie przebywało 40 ptaków doznał szoku. Złodzieje skradli 20 najcenniejszych, w tym cztery reprezentantki okręgu Włocławek na tegoroczną 63. Ogólnopolską Wystawę Gołębi Pocztowych w Sosnowcu. Wśród nich była olimpijka, jak ją nazywał, z ogromnymi szansami na pierwsze miejsce. Miała za sobą liczne nagrody za loty w różnych warunkach, na różne odległości. Bo w gołębiach pocztowych właśnie loty liczą się przede wszystkim.
- Wyhodowanie olimpijki zajęło mi wiele lat – mówi zrozpaczony Adam Markowski. - To tak jakby zabrać mi kawałek życia.
Na uzyskanie informacji, która doprowadzi do odzyskania skradzionych ptaków Markowski przeznaczył początkowo 10 tys. złotych, a po kilku dniach nagrodę podniósł do 20 tys. zł. To tylko nie wielka część wartości tych ptaków. Dobry gołąb ceniony jest nawet na kilkanaście tysięcy euro. Nikt jednak dobrych nie pozbywa się.
Wszystko wskazuje na to, że była to kradzież na zamówienie. Złodzieje doskonale orientowali się jakie ptaki wybierać w nocy 4 na 5 stycznia, w ciemności, najprawdopodobniej przy oświetleniu latarką. Zabrali te najwartościowsze, mające na swoim koncie największe nagrody. Ostatnio najlepsze z nich były wystawiane na okręgowej wystawie w Brześciu Kujawskim. Okręg skupia hodowców z Włocławka i powiatów: aleksandrowskiego, lipnowskiego, rypińskiego, włocławskiego, radziejowskiego. Tam też olimpijka wraz z trzema innymi otrzymała nominację na ogólnopolską wystawę w Sosnowcu.
Nie wykluczone, że w kradzieży pomagał ktoś związany z hodowlą gołębi pocztowych w okręgu. Nie wykluczone, że ptakami Markowskiego zainteresowany był hodowca z innej części Polski lub co bardzo prawdopodobne za granicą. Hodowcy ras pocztowych są zamkniętą grupą, doskonale znającą swoje osiągnięcia, a chęć rywalizacji o miano najlepszego skłaniać może także do czynów niegodnych.
- Hodowla gołębi, jak innych zwierząt to trudna, długa, wymagająca dużej wiedzy praca – mówi Adam Markowski. – Pewne cechy przekazywane są potomstwu, więc tak ogromnego znaczenia nabiera ciągłość hodowli, dobra selekcja. Oczywiście nie ma pewności, że z olimpijczyka wyrośnie olimpijczyk, ale na pewno wiele jego cech zostanie potomstwu przekazanych. Przypuszczam zatem, że samiczki, ale też i samce dla kogoś będą stanowiły materiał do dalszej hodowli.
Rozważana jest też wersja mówiąca, że kradzieży dokonali nie fachowcy, jacyś drobni złodzieje, którzy będą starali się sprzedać ptaki byle komu. Grozi im kara na pewno większa niż za pospolite przestępstwo, bo i wartość strat jest ogromna. Hodowcy, którzy wiedząc co kupują narażają się na zarzut paserstwa.
Ptaki wypuszczone na wolność, nawet przebywające jakiś czas w niewoli, nieraz wracają do swoich rodzinnych gniazd. W tym Markowski upatruje promyk nadziei, ale muszą być ku temu odpowiednie warunki. Zima na pewno nie jest okresem do odbywania lotów. Ważne też, jak daleko wywiezione zostały skradzione gołębie. Nawet uwolnione w mrozie zginą.
Kiedyś kradzieżami gołębi policja niechętnie zajmowała się. Straty najczęściej były niewielkie. Teraz z racji ich wartości oraz echa jakim w kraju odbiła się kradzież w Aleksandrowie Kujawskim, zdaniem hodowcy, policja dokłada starań, aby wyjaśnić okoliczności kradzieży i złapać złodziei.
Kradzież ma konkretny wymiar materialny, ale w tym przypadku o wiele większa strata dotycz sfery emocjonalnej. Są bowiem wartości, które nie można przeliczyć na pieniądze. Markowski mówi: - Strasznie mnie skrzywdzono. Zabrano mu coś co było treścią jego życia, co kochał, bo wypełniało jego czas. I nad tą stratą najbardziej boleje.
Ktokolwiek może pomóc w ujawnieniu sprawców kradzieży, proszony jest o kontakt z Adamem Markowskim, tel. 600-591-603. Nagroda 20 tys. złotych czeka.
Tekst i fot. Stanisław Białowąs