Styczniowa „Gazeta Aleksandrowska” – nr. 119
Od blisko dwudziestu lat siadał przy stoliku obok okienka kasy i czekał na jej otwarcie. Gdy kasjerka otwierała je, pytał, czy są dla niego pieniądze. Po otrzymaniu odpowiedzi „nie”, czekał na kolejną przerwę i ponawiał pytanie. W tym czasie kaligrafował kolejny list z uzasadnieniem wezwania zapłaty.
Raz zdarzyło mu się opuścić dyżur, gdy zmarła mu żona. Wtedy przyszedł do sekretariatu przepraszając, że następnego dnia z tego powodu do urzędu nie przyjdzie. Pod koniec grudnia do urzędu nie przyszedł. To była rzecz niespotykana. Zaniepokoiło to burmistrza Andrzeja Cieślę. Poprosił o sprawdzenie, z jakiego powodu. Okazało się, że był w domu, nie żył. Miał już przygotowane kolejne pismo.
W styczniowej „Gazecie Aleksandrowskiej” rozmowa z burmistrzem Aleksandrowa Kuj. o półmetku kadencji, ogromnych kłopotach po likwidacji gimnazjów – wielu nauczycieli nie znajdzie pracy. Z relacji ze spotkania z rolnikami dowiadujemy się, że mieszkającym na wsi przeszkadza zapach obornika, co przekłada się na kłopotach z inwestowaniem w gospodarstwa. Czytelnicy dowiedzą się, gdzie odleci wojskowy MIG, który od ćwierć wieku stoi perzy szkole w Zbrachlinie.